Pierwszy post dotyczy artykułu Pana Michała Kokota pod tytułem "Rząd PiS odcina Polskę od Zachodu i zamyka ją we wschodnioeuropejskim getcie"
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19296409,rzad-pis-odcina-polske-od-zachodu-i-zamyka-ja-we-wschodnioeuropejskim.html#ixzz3tSSqGx5V zapraszam do lektury i dziękuję za inspirację.
Ale do rzeczy.
Na wstępie autor stwierdził :
" Warszawa dołączyła do
koalicji państw Europy Wschodniej i wspólnie z Czechami, Słowakami oraz Węgrami
będzie zdecydowanie sprzeciwiać się przyjęciu uchodźców." Nawet osoba
mająca średnie pojęcie o polityce wie, że nigdy takiej koalicji nie było nie
mówiąc już o bliższej współpracy pomiędzy krajami Europy Wschodniej. A właśnie
Europa Wschodnia. Geografię kończyłem w liceum i o ile pamiętam to Polska i
kraje Grupy Wyszehradzkiej to Europa
Środkowa. Natomiast przyjmując kryterium geografii politycznej to dla starej Unii
jesteśmy krajami ściany wschodniej i nic więcej.
Analizując dalej
tekst redaktor stwierdza, że sprzeciw wobec polityki przyjmowana uchodźców
przyniesie nam więcej szkody niż pożytku. Wypomina nam egoizm i cynizm a także
niewdzięczność ponieważ w zeszłej dekadzie byliśmy w podobnej sytuacji jak
uchodźcy.
Może faktycznie
jest w tym trochę racji, lecz jak zawsze prawda leży po środku. Prawdą jest, że
dotychczasowa polityka emigracyjna krajów starej unii okazała się kompletnym
niewypałem i tolerancyjna polityka Multi - kutii nie zdała egzaminu. Polskie władze po prostu uczą się na cudzych a nie na swoich błędach jak rzecze stare
powiedzonko i za to należy się szacunek. Zajęte stanowisko jest dowodem pozbywania
się kompleksu Polski jako kraju drugiej kategorii i pokazania, że to co powie
Berlin i Bruksela jest prawdą objawioną.
Dalej autor
straszy nas upadkiem strefy Schengen oraz, że mając inne stanowisko stracimy na
tym ekonomicznie. Ja osobiście nie widzę nic złego w przywróceniu granic i
kontroli. Wyjeżdżając do innego kraju stanie na granicy nawet 2-3 godziny
nikogo nie zbawi a korzyści z bezpieczeństwa bezcenne.
Co do
wspomnianego w tekście odpływu kapitału i inwestycji. Nie zapominajmy to działa
w obie strony. - zachodnie firmy zainwestowały spory kapitał w krajach Europy
Środkowej i koszty wycofania mogą okazać wyższe niż pozostanie. Nasz rejon
będzie dla nas atrakcyjny gdyż na tle całej UE koszty pracy są u nas najniższe
niż w U.K. czy Holandii. Niestety piszę to ze smutkiem jesteśmy nie zieloną
wyspą a Bangladeszem Unii Europejskiej. Rynek nie znosi próżni więc jak ktoś
się wycofa na jego miejsce pojawią inni chętni. Przykład bardzo klasyczny. Po
rewolucji bolszewickiej zwłaszcza Francja długo nie chciała uznać
komunistycznych władz z powodu nacjonalizacji majątku i utraty tak wielkiej
ilości kapitału. Dziś oczywiście rewolucja nam nie grozi. Chcę wykazać jednak,
że wyprowadzenie kapitału przy wielkich inwestycjach w danym rejonie to także
poniesienie strat. A koncerny liczą zyski i straty.
A nawiązując do
zielonej wyspy to dzięki naszej biedzie, postawie anty emigranckiej dziś nie
doświadczamy tego co dzieje się na zachodzie. Wystarczy przejrzeć wiadomości i
inne źródła informacji. Musimy zadać sobie pytanie czy chcemy by nasze miasta
wyglądały jak Bruksela, Berlin czy Paryż. I to jest nasza zielona wyspa.
Pisząc o
solidarności z innymi krajami U.E. zgadzam się jest potrzebna. Tylko mam
wrażenie czytając tekst, że dla autora oznacza to zaakceptowanie polityki
Brukseli i Berlina bez słowa zająknięcia. Tymczasem ta linia zawiodła na całego
i struktury jak i polityka Europy wymaga pilnych głębokich reform odnośnie
ustroju i podstaw istnienia systemu. Kraj który się nie reformuje, nie
dostosowuje do zmieniających warunków politycznych i społecznych ginie. My
wiemy to najlepiej. Przez około dwa wieki broniliśmy złotej wolności.
Sprzeciwialiśmy się wszelkim zmianą i próbą reform. Kiedy w latach
osiemdziesiątych XVIII wieku przebudziliśmy się było za późno i na 123 lata
utraciliśmy niepodległość. Oby broniąc obecnej polityki nie utraciliśmy Europy
jaką znamy.
Paweł Adamczak